Edmund Pike Graves
Porucznik Edmund Pike Graves pochodził z Bostonu gdzie pracował jako naczelny instruktor w Wyższej Szkole Pilotów i Akrobatyki Lotniczej. Miał opinię znakomitego fachowca. Zgłosił się do służby w armii polskiej, aby - jak to określił - 'wywdzięczyć się za czyny Pułaskiego i Kościuszki'. Uczył się języka polskiego robiąc duże postępy. Zginął tragicznie, choć nie miało to nic wspólnego z walką powietrzną.
22 listopada 1919 roku w pierszą rocznicę odsieczy Lwowa, urządzono w centrum miasta paradę wojskową i przelot eskadry lotniczej. Chcąc przyczynić się do uświetnienia uroczystości Graves, dla którego akrobatyka lotnicza była chlebem powszednim, postanowił wykonać nad ulicą Akademicką kilka śmiałych ewolucji. O godzinie 11:15 schodząc lotem pikującym w dół, na wysokości kilkudziesięciu metrów na skutek przeciążenia oderwały się skrzydła. Samolot stracił równowagę. Graves próbował utrzymać maszynę lecąc nieskoordynowanym lotem nad Pasażem Mikolascha. W końcu zdecydował się wyskoczyć i niesiony prądem powietrza runął do ogrodu pałacu Potockich przy ulicy Kopernika, rozbijając czaszkę i łamiąc nogi. Samolot bez pilota spadł natychmiast na lewe skrzydło pałacu wbijając się w dach. Nastąpiła eksplozja benzyny i mimo wielkiej ofiarności zawodowej straży pożarnej pod dowództwem naczelnika Kazimierza Cieczkiewicza i ochotniczej straży pożarnej pod komendą Fałatowicza wybuchł potężny pożar.
Straty były ogromne. Z górnej części pałacu Potockich zostały tylko kominy i zgliszcza. Woda zalała kilkadziesiąt pokoi i zniszczyła meble. Szkody obliczono na milion koron. Pałac Potockich - jedna z najpiękniejszych budowli w mieście - odegrał w obronie Lwowa wybitną rolę. W salonach pałacowych obradowały trzykrotnie misje koalicyjne. Znajdowała się tam przez pewien czas kwatera generałą Iwaszkiewicza. Spłonięcie pałacu wywołało ogromne wrażenie w mieście. Porównywano je z pożarem gmachu sejmowego, który został podpalony równo rok wcześniej przez wycofujące się wojska ukraińskie.
Wiadomość o śmierci Gravesa wywołała we Lwowie powszechny żal i współczucie. Pogrzeb stał się wielką manifestacją żałobną. Zwłoki Gravesa przeniesiono do kościoła ewangelickiego przy ulicy Zielonej . Tu złożono je na katafalku i okryto całunem o barwach amerykańskich i polskich. W kościele zgromadzili się: delegat rządu polskiego dr Kazimierz Gałecki, generałowie polscy Jędrzejewski i Nowotny, francuscy - Schneider i Champeaux, podpułkownik Renty, major sztabu rumuńskiego Constantinescu, członkowie misji amerykańskiej we Lwowie, lotnicy, dziesiątki oficerów, ojcowie miasta z wiceprezydentem Stahlem, zbór ewangelicki ze swym przełożonym Stromengerem, zbór izraelicki reprezentował dr Diamand. Modły nad trumną odprawił i płomienną mowę po polsku i angielsku wygłosił pastor lwowski dr Köselring.
Konduktowi żałobnemu zmierzającemu na Łyczaków towarzyszył majestatycznie lecący na wysokości 500 metrów dwupłatowiec. Na czele pochodu szła kompania hallerczyków, a za nią oddział lotników i orkiestra wojskowa. Za trumną koledzy Gravesa z VII eskadry imienia Tadeusza Kościuszki nieśli na śmigle wielki wieniec. Na cmentarzu zmarłego pożegnał wiceprezydent Stahl, stwierdzając, iż 'przybył walczyć tu za krew Pułaskiego i poświęcenie Kościuszki. Lecz tragiczny los pokrzyżował mu plany'. W imieniu armii polskiej przemawiał generał Nowotny.
Źródła:
1. | Stanisław Sławomir Nicieja, Cmentarz Obrońców Lwowa, Wrocław - Warszawa - Kraków 1990, s. 221-222.^Fotografia z ksiązki: Robert F. Karolevitz i Ross S. Fenn: Dług Honorowy Amerykańscy piloci Eskadry Myśliwskiej im. Kościuszki w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 Zapomniani Bohaterowie, s. 63 |