Szymon Wizunas Szydłowski
"Materiały archiwalne sugerują, iż pochodził on z możnego, arystokratycznego rodu książąt Światopełków-Mirskich. Z domu wyniósł on staranne wykształcenie, a w młodości wiele podróżował, m. in. o Włoszech. Jako młodzieniec trafił do akademii wojskowej w Petersburgu i miał wzbudzić swoimi zdolnościami zainteresowanie samego Aleksandra II. W Petersburgu poznał też późniejszą królową rumuńską i poetkę występującą pod pseudonimem Carmen Silva, z którą utrzymywał przez pewien czas stałą korespondencję. Był w tym czasie adiutantem generała Trepowa, któremu - jak głosi legenda - uratował życie podczas zamachu terrorystycznego.
Przełom we wspaniale rozwijającej się karierze wojskowej Wizunasa miał nastąpić w 1861 r., kiedy to pod wpływem patriotycznego wrzenia w Królestwie Polskim wziął udział w uroczystych obchodach rocznicy unii horodelskiej w miejscowości Tyliż koło Witebska. Obwołano go wówczas chorążym Ziemi Witebskiej. W czasie tej uroczystości - jak pisze Chołodecki - "mieniły się w świetle i łopotały za podmuchem wichru różnobarwne chorągwie wszystkich województw dawnej Rzeczypospolitej, a wśród nich także chorągiew Ziemi Witebskiej, którą dzierżył w dłoni [...] młodzieniec o rysach twarzy i typie czysto jagiellońskim". Chorągiew pochodziła z rzymskokatolickiego kościoła w Surażu na Witebszczyźnie, miasteczka założonego w XVI w. przez księcia Stefana Zbaraskiego. Przedstawiała ona obraz Matki Boskiej otoczony herbami Polski (Orzeł w koronie), Litwy (Pogoń) i Rusi (Archanioł ze skrzyżowanymi mieczami). Gdy wybuchło powstanie styczniowe, miasteczko Suraż zostało na krótko zajęte przez oddział pod komendą Władysława Łosia. Znajdował się w nim również młody Wizunas. Wyniósł on wówczas ze świątyni znaną nam chorągiew i nie rozstawał się z nią do końca życia. Walczył z nią m. in. pod Łosicami i Brześciem Litewskim. Pod Czerwonką w Augustowskiem ranny od kuli w prawą rękę, stracił w niej na zawsze władzę. "Po tej ostatnie bitwie - wspominał na łożu śmierci - zawlokłem się do leśnej chaty, gdzie mnie przyjęto gościnnie, nie pytając, kim jestem, opatrzono ranę, pielęgnowano, opiekowano się i ukrywano przed okiem Moskali. Spędziłem w tej chacie czas dłuższy; żegnano mnie z płaczem. Dla tych ludzi, prostych, uczciwych, bezinteresownych, zachowuję miłą pamięć i dozgonną wdzięczność. Oni to swoim poświęceniem ocalili mnie od śmierci. Rodziny bliskiej nie mam już na świecie. Po wyemigrowaniu widziałem raz ojca w Marsyli, później brat wezwał mnie do Londynu. Od tej pory nie widziałem już nikogo".
"Gdy na starość Wizunas osiadł we Lwowie, miał ze sobą poszarpany w bojach, postrzępiony latami tułaczki sztandar Ziemi Witebskiej i postanowił ofiarować go lwowskiemu Towarzystwu Weteranów 1863 r., został też jego dozgonnym chorążym. I w tym charakterze występował na wszystkich uroczystościach galowych, ubrany zazwyczaj w chłopską siermięgę. W postaniu styczniowym wystąpiły różne nurty polityczne, a postać tajemniczego chorążego Wizunasa stała się we Lwowie symbolem scalającym tradycję plebejską i szlachecką. Stąd też, gdy w 1906 r., zmarł płk Józef Nieczuja-Miniewski, który zdobył znaczny kapitał przy kopaniu Kanału Sueskiego, zamówił w pracowni Aleksandra Zagórskiego pomnik przedstawiający z nadzwyczajną wiernością postać domniemanego księcia w chłopskiej siermiędze, trzymającego chorągiew Ziemi Witebskiej z Orłem, Pogonią i Archaniołem i wskazującego prawą dłonią drogę do niepodległej Polski. Siermięga, w którą rzeźbiarz przyoblókł postać tajemniczego chorążego, miała przywoływać słowa Jana Kasprowicza: "Jest w ludzie siła niespożyta".
Źródła:
1. | Stanisław S. Nicieja, Cmentarz Łyczakowski we Lwowie w latach 1786-1986, wydanie drugie poprawione. |