Stanisław Swianiewicz – profesor ekonomii Uniwersytetu Wileńskiego, dziennikarz i publicysta polityczny,gorący patriota i prawy, dzielny człowiek.
Syn budowniczego kolei i nauczycielki niemieckiego, młody Swianiewicz brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. i został nawet odznaczony Krzyżem Walecznych.
Studia rozpoczęte w Moskwie przed rewolucją październikową kontynuował po powrocie do cywila na otwartym po 87 latach przerwy Uniwersytecie Wileńskim. Przy jego współudziale powstał tam Instytut Naukowo-Badawczy Europy Środkowo-Wschodniej. Ale jego długie i bogate
życie naznaczyło w największym stopniu jedno wojenne doświadczenie.
Gdy wybuchła II wojna, powołany do wojska Swianiewicz wyruszył jako dowódca kompanii gospodarczej na front. Niestety, pod koniec września on i tysiące jego towarzyszy znalazło się w sowieckiej niewoli.
W pierwszych dniach listopada 1939 r. trafił do obozu w Kozielsku, skąd kilka miesięcy później wraz z innymi oficerami ruszył pociągiem w kierunku Smoleńska. Na stacji Gniazdowo nieoczekiwanie wywołano go, umieszczono w innym wagonie. Stamtąd obserwował, jak jego współtowarzyszy podróży ładowano do autobusu z zamalowanymi szybami i dokądś wywożono. Autobus kursował wiele razy, wożąc kolejne grupy. Nigdy więcej ich nie ujrzał. Sam trafił najpierw do więzienia w Smoleńsku, później do moskiewskiej Łubianki.
Bezpodstawnie oskarżony o szpiegostwo, został skazany na 8 lat łagru i wywieziony na daleką północ, do okręgu Komi. Miesiącami cierpiał głód, harował ponad siły, o mało nie umarł z wycieńczenia. Udało mu się stamtąd wydostać dopiero w kwietniu 1942 r. na mocy porozumienia Sikorski-Majski, umożliwiającego Polakom wstępowanie do armii gen. Andersa.
Na próżno usiłował się dowiedzieć, co się stało z tysiącami jego kolegów z Kozielska. Dopiero kiedy w kwietniu 1943 r. berlińskie radio podało wiadomość o wykryciu zbiorowych mogił polskich niedaleko Smoleńska, domyślił się prawdy. Pod wpływem tego doświadczenia przystąpił do spisywania swoich wspomnień – on, ostatni świadek wydarzeń poprzedzających katyńską masakrę, która – zdaniem profesora – była zemstą Rosjan za przegraną 1920 r.
W końcu 1943 r. został doradcą rządu polskiego w Londynie. Po wojnie nie mógł już wrócić do kraju, a próba ściągnięcia do siebie rodziny skończyła się niepowodzeniem. Swianiewicz musiał więc sam rozpocząć nowe życie. Zaczął wykładać na angielskich uczelniach, przez parę lat przebywał na Dalekim Wschodzie jako rzeczoznawca UNESCO, a w 1958 r. został wykładowcą London School of Economics. Po 18 latach rozłąki spotkał się wreszcie z żoną i dziećmi. Od 1963 r. aż do emerytury był związany z uniwersytetem St.Mary’s w kanadyjskim Halifaksie. Do Polski przyjechał dopiero po zmianie ustroju, ale już nie zdecydował się na zamieszkanie tu na stałe.