Mój śp. Ojciec Władysław Masłowski(rocznik1925) mieszkał przez II wojną światową w sasiedniej miejscowości (Paryduby Koryteńskie) Ponieważ Parybuby jak i rodzinna miejscowość Wiktora Barczuka - Holendry Siemionówka to w zasadzie " wiejskie dzielnice" małego miasteczka Korytnica - znał go dobrze. Pamietał, że był legionistą i uczestnikiem wojny polsko-sowieckiej. W II RP był wyróżniajacym sie rolnikiem i komendantem Strzelca w gminie Korytnica. Został zabrany pzrez Sowietów jako jeden z pierwszych mieszkańców Korytnicy. Jego rodzina - żona i chyba 2 dzieci, została wywieziona na Sybir. Rodzina przeżyła i po wojnie osiadła w miejscowości Matcze, pow. Hrubieszów, gdzie również osiadł mój Ojciec i wielu mieszkańców Korytnicy. W którym roku powrócili z Sybiru Ojciec nie pamiętał. Wcześniej - zapewne już w 1944 roku w Matczu zamieszkała jego siostra - Leokadia Panasiuk. Żonę Barczuka w Matczu powszechnie nazywano Sybiranka i ja ja pod tym przydomkiem pamietam z mojego dzieciństwa, a jej syna Henryka - "Henio Sybirak". Była jeszce chyba starsza jego siostra, której za moich czasów (jestem rocznik 1955)w Matczu juz nie było - chyba mieszkała w PRL gdzieś na ziemiach zachodnich. Żona Barczuka została pochowana na cmentarzu katolickim w Horodle. Tam równiez leży jego syn Henryk - zmarł przedwcześnie, chyba pod koniec lat 80. XX wieku - we wsi mówiło się, że stracił zdrowie na Syberii (ciągle chorował, nie założył rodziny). Mieszkańcy Matcza - wysiedleńcy z Korytnicy z szacunkiem odnosili się do rodziny Sybiranki. My młodzi długo nie zalaliśmy ich nazwiska, gdyż powszechnie mówiło się: Sybiranka, Henio Sybirak. Moja śp. Babcia Eufemia Masłowska - Wójcicka, była ich sasiadką w części Matcza zwanej Kolonią, mieszkali tam za wyjatkiem jednej rodziny sami Wołyniacy. Tyle pamietam z relacji Ojca - Jerzy Masłowski